O relacjach

Ukazały się właśnie wyniki badań na temat relacji i związków dorosłych kobiet w spektrum autyzmu. Okazało się, że doświadczenia autystycznych kobiet są podobne do neurotypowych: relacje są dla nas ważne, zawieramy przyjaźnie i wchodzimy w związki, które długością i jakością nie różnią się od związków neurotypowych kobiet. Szok i niedowierzanie! Badania rewidują założenia, które uczyniono odnośnie wszystkich osób w spektrum autyzmu na podstawie obserwacji chłopców. Do tej pory sądzono, że przyjaźnie autystycznych osób różnią się od neurotypowych i polegają na wspólnych aktywnościach, a nie bliskości emocjonalnej.

Różnice tkwią w szczegółach:

  1. kobiety w spektrum autyzmu mają zazwyczaj mniej bliskich przyjaciół/ek od neurotypowych kobiet, ale ich bliskie relacje są intensywniejsze,
  2. intensywność, w tym potrzeba ciągłego kontaktu ze strony kobiety w spektrum autyzmu, jest czasem przyczyną zakończenia relacji przez jej bliską osobę,
  3. autystyczne kobiety zazwyczaj nie socjalizują się w grupach, nie mają dużej sieci znajomych,
  4. partner/ka kobiety w spektrum autyzmu jest dla niej nie tylko najbliższą i najbezpieczniejszą relacją (czasem jedyną bliską), ale również pośrednikiem/czką w kontaktach ze światem,
  5. autystycznym kobietom trudniej jest odczytywać intencje i emocje przyjaciół/ek, dlatego w sytuacji konfliktu lub nieporozumień często wycofują się z relacji,
  6. z tego samego względu autystyczne kobiety są bardziej narażone na nadużycia emocjonalne i przemoc w bliskich relacjach,
  7. z wiekiem zwiększa się u kobiet w spektrum autyzmu zadowolenie z bliskich relacji, co ma związek z większą samoświadomością i lepszym rozumieniem innych ludzi. 

     

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    Muszę przyznać, że wyniki tych badań są w dużej mierze zbieżne z moimi doświadczeniami. Mam jedynie kilka bliskich osób. Poza partnerką moją najbliższą przyjaciółką jest moja była partnerka. Nie lubię grupowych spotkań towarzyskich ani komunikacji w grupie (przez internet też nie), nie mam sieci znajomych, z którymi pozostawałabym w stałym kontakcie. Trudno jest mi utrzymywać długoterminowe przyjaźnie, a nawet rozstrzygać, czy relacja jest przyjaźnią, czy nie. Jeśli jestem z kimś w relacji od wielu lat, to głównie zasługa tej drugiej osoby, ponieważ rzadko kiedy odzywam się z własnej inicjatywy. Nie interesują mnie „lekkie” relacje, w których osoby głównie wymieniają się tym, co się u nich wydarzyło i spędzają razem czas (tak je sobie wyobrażam). Tak naprawdę poza tymi kilkoma najważniejszymi relacje z ludźmi niezbyt mnie pochłaniają. Z jednym wyjątkiem.

    Osobną kategorią moich relacji są zachwyty. Osobność wynika głównie z intensywności relacji i związanych z nią emocji, którą trudno mi przyporządkować do przyjaźni. U podstaw zachwytu leży zwykle przeczucie lub przekonanie, że spotkałam osobę, która rozumie mnie lepiej niż inni, „widzi” mnie. Występuje niespotykana łatwość w kontakcie i emocjonalna bliskość osiągana bez wysiłku – w przeciwieństwie do innych relacji. Kiedy osoba mnie fascynuje, interesuję się nią aż za bardzo. Odzywam się często, chcę dzielić się z nią nie tylko moimi emocjami, ale wszystkim, co dla mnie ważne – książkami, muzyką, zdjęciami, nowymi nabytkami w moich kolekcjach. Kontakt z osobą, która mnie zachwyca, sprawia, że mam życiowy napęd, łatwiej mi z innymi ludźmi, bardziej w siebie wierzę i więcej mi się chce. Fascynacje mogą mieć oczywiście różny wymiar, natomiast u mnie te wymiary się mieszają albo może po prostu słabo je rozróżniam. Najczęściej występuje chyba mix fascynacji intelektualnej i erotycznej, chociaż czasem trudno mi to jednoznacznie stwierdzić. Jednocześnie z zachwytem odczuwam lęk, że naruszam granice, że osoba zniknie, tak jak w punkcie 2. Czasem znika, a czasem relacja kończy się, tak jak wszystkie inne. O bliskich relacjach myślę w ten sposób, że mogą trwać krótszy lub dłuższy moment, bo tylko przez moment jestem w stanie prawdziwie spotkać się z drugim człowiekiem, w taki sposób, żeby się nawzajem wspierać, inspirować, poznać, być dla kogoś tak ważna, jak ten ktoś jest dla mnie. To i tak dla mnie cud, że takie spotkania się wydarzają. Im jestem starsza, tym mocniejsze mam przekonanie, że to najbardziej niezwykła rzecz pod słońcem.

    O związkach będzie osobny post 🙂

13 myśli na temat “O relacjach”

  1. Zupełnie, jakbym czytała o sobie, nie umiałam tylko ująć tego w słowa.
    A tak z drugiej strony, jeśli chodzi o te „lekkie” relacje, tak się czasem zastanawiam, czy przypadkiem nie jest też tak, że w dzisiejszych czasach samo pojęcie przyjaźni strasznie się zdewaluowało. Teraz każdy ma miliard „przyjaciół” na Facebooku, ale to są tylko liczby. I to się niestety przenosi na realny świat, przynajmniej tak to widzę u młodych ludzi, choć nie tylko.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Podobnie mają mężczyźni, stworzenie trwalej relacji to jak wygrana w lotto. Mam 50 lat zdiagnozowany 4 lata temu (!) wiele zrozumiałem. Niestety kobiety oczekują silnego faceta, który sam rozwiązuje swoje problemy, jakakolwiek trudna sytuacja wymaga wsparcia ze strony partnerki, a to nie jest zazwyczaj oczywiste, a nawet żłe postrzegane. Jestem aktywnym człowiekiem, kino, teatr, wyjście w góry, do knajpki. W dobre dni jest ok, ale te gorsze wymagają zrozumienia. Tak jak napisałaś, partner czasem musi być tym pośrednikiem ze światem zewnętrznym. Niestety droga zawodowa którą wybrałem nie była najlepsza (działalność), łatwowierność okazała się zabójcza i partnerka zwyczajnie mnie okradła. Mieszkam sam i próbuję z marnym skutkiem trzeci rok dochodzić swych praw. Depresja budzi się z ukrycia, problemy się piętrzą. Partner powinien rozumieć i kochać, jeśli pokochamy wzajemnie swoje wady reszta pójdzie łatwo. Edukujcie partnerów, jeśli nie akceptuje, nie żałować.

    Polubienie

  3. Heh…
    Sam jestem facetem, ale ze znajomościami to mam tak, że jakoś ich nie potrzebuję – przynajmniej na poziomie emocjonalnym. Mój problem wynika raczej z tego, że ich nie chcę, ale do pewnego stopnia utrzymywać muszę – ze względu na pracę. Rozciąga się to częściowo na życie prywatne. Trzy lata temu diagnozowałem się i po rozmowach z psychiatrą mam ciekawą refleksję – w sumie nie brakuje mi aż tak bardzo kompetencji społecznych, co mocno kontrastuje z większością osób przewijających się przez tą poradnię. Ciekawe jest natomiast to samotnictwo. To trochę tak, jakby natura obdarzyła mnie pewnym potencjałem, który jest nadmierny w stosunku do potrzeb. Stoi to na antypodach przypadków ludzi, którzy lgną do innych, ale brakuje im umiejętności. Jestem więc typem „lonera” – takiego aspergerowca introwertycznego. Teoretycznie pracę mógłbym zmienić, ale tu znowu niespodzianka – w stosunku do większości badanych jestem potwornie niereformowalny (sztywność niemalże absolutna). Zainteresowania te same od dzieciństwa, niezmienne, niemożność utrzymania więcej niż jednego hobby, bo jeśli znalazłbym nawet jakieś dwie dziedziny, to i tak z czasem cała uwaga skupiłaby się na tej, której uprawianie sprawia mi większość przyjemność. Dobrze to i jednocześnie źle. Fajnie, bo pozwala na naprawdę daleko posuniętą specjalizację i profesjonalizm. Gorzej, bo praktycznie uniemożliwia przekwalifikowanie zawodowe. Ewentualna zmiana zawodu doprowadziłaby najprawdopodobniej do ciężkiej depresji i utraty sensu życia bez gwarancji, że coś innego tą pustkę zapełni. Takie uroki stawiania wszystkiego na jedną kartę. Niestety, ale czasy są takie, że większość ludzi zmienia pracę nawet po kilkanaście razy w ciągu życia. Czasami muszą się też przekwalifikować. Mój znajomy – neurotypowy ateista – twierdzi, że mógłby pracować nawet w Radiu Maryja. Oczywiście za odpowiednie pieniądze. Ja mam tak, że jak czegoś nie lubię, albo nie widzę sensu w danej aktywności, to kijem mnie nie zagonią. Zaczyna się ociąganie, kombinowanie jakby tu robić, żeby się nie narobić. I takie buty.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Zastanawiam się jak to musi wyglądać z drugiej strony, ze strony partnera bądź potencjalnego partnera. Takie samotnictwo jest fajne, całkowita niezależność, brak konieczności proszenia się o cokolwiek. Niestety niesie też ryzyko, kiedy stanie się coś nikt nie będzie nawet przypuszczał że potrzebuję pomocy, a proszenie się o pomoc może być trudne. Miałem tak, sport też był dla mnie czymś w czym musiałem być niezależny, lotnictwo, było od zawsze, lotnia, czyli ja góry i powietrze. Niestety wypadek wyłączył mnie z pracy na pół roku i nikt nie spodziewał się nawet że mogę potrzebować pomocy. Było bardzo ciężko ale jakoś dałem radę. To są ciemne strony samotności. Trudno neurotypowemu jednak wiązać się z samotnikiem, trudno nawet utrzymać kilku przyjaciół.

        Polubienie

      2. @Aleksander – to jest różnica między potrzebami odczuwanymi autentycznie (emocjonalnie) a „potrzebami” wynikającymi z rozsądku. To drugie, to takie „nie chcem, ale muszem” – najchętniej walnąłbym to wszystko w kąt, ale niestety – „system”, albo praca na to nie pozwala. De facto, jest to życie wbrew własnym preferencjom.

        Polubienie

  4. Widzę, że pokutuje sporo mitów dotyczących pracy i pasji osób z ASD. Temat, który jest słabo ogarnięty w Polsce. Spróbuję poruszyć kilka kwestii, które być może, doczekają się rozwinięcia.

    1. Nie jest prawdą, że wszystkie osoby z ASD pracują w zawodach, które lubią i które są ich pasją. Istnieje całe mnóstwo ludzi w spektrum, które pracują tak, jak neurotypowi – dla chleba. Jeżeli mają jakieś mocno angażujące pasje, to realizują je w czasie wolnym – po pracy. O ile ten czas mają, bo niektórzy przez nieumiejętność stawiania granic wpakowali się w toksyczne związki i w rolę rodziców, która im nijak nie leży. Ludzie, którzy po kilkanaście godzin dziennie, przez siedem dni w tygodniu, spędzają czas na robieniu tego co lubią i jeszcze mają z tego pieniądze, to na prawdę rzadkość.

    2. Pasje mogą mieć szkodliwy wpływ na rozwój człowieka. Ludziom często wydaje się, że pasjami są głównie określone przedmioty nauczane w szkole. Jeśli tak jest, to rzeczywiście – pasja może stanowić dobry punkt wyjścia do kariery naukowej. W praktyce pasje często są pokładane w zajęciach ‚nieproduktywnych’ (zbieranie pokemonów czy starych telewizorów) i skutecznie pochłaniają czas oraz pieniądze, które można spożytkować na rozwój. Opuszczenie się w nauce i wizja powtarzania klasy, to tylko nieliczne z efektów złego gospodarowania czasem. Może to być także ruina finansowa.

    3. Znalezienie pracy zgodnej z kierunkiem zainteresowań nie oznacza automatycznie, że 100% tego co będziemy robić, pokryje się z naszymi oczekiwaniami. Dr Peter Schmidt, geofizyk z Niemiec zauważył, że praca którą podjął – mimo że początkowo wydawała się zgodna z jego zainteresowaniami – przestała go jakoś tak mocno fascynować. Powodów może być wiele. Kiedy zajmujemy się pasjami sam na sam – dla siebie, gdy mamy nieograniczony czas, to podążamy za aktualnie pojawiającymi myślami. Fundujemy sobie ‚kroplówkę z przyjemnościami’. W pracy trzeba natomiast zebrać się w garść, skupić na określonym poleceniu i trzymać na wodzy rozmaite myśli w stylu ‚a co by było, gdyby…’. Nie muszę chyba wspominać, że u osób z ASD często pojawiają się jakieś wątki poboczne, czasem rozważania filozoficzne, które są luźno powiązane z tematem. Pomimo, że same w sobie mogą być interesujące, to na ogół kolidują z wykonywanym zadaniem. W dodatku praca może dodatkowo wymagać zajmowania się rzeczami nudnymi, jak chociażby papierkologia. Osobiście znam naukowca, bardzo zdolnego laboranta, który jednak nie cierpi pracy dydaktycznej i pisania publikacji. Niestety – takie życie.

    4. Wypalenie zawodowe u osób z ASD. Temat rzeka. Szkoda, że tak rzadko poruszany w Polsce. To nie tylko praca w zawodzie, który nam nie leży. Można przecież teoretycznie robić to, co się lubi, ale cała ta oprawa (gierki między pracownikami, wyścig szczurów, przeciążenie obowiązkami, nieumiejętne gospodarowanie czasem wolnym) może prowadzić do nerwicy, wypalenia a nawet depresji z utratą sensu życia włącznie.

    Polubienie

    1. Wąskie specjalizacje, to nic dobrego. Masz pojęcie o 1 promilu otaczającej rzeczywistości, reszta jest czarną magią. Każda władza o totalitarnych zapędach marzy o takich obywatelach. Społeczeństwem fragmentarycznych ekspertów łatwiej jest sterować, gdyż brakuje im ogólnego rozeznania w świecie.

      Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: