Społeczeństwo ma potrzebę wiedzieć, kto jest kim. Inny powinien być rozpoznawalny, żeby było wiadomo, kto należy do naszej grupy, a kto nie. Poczucie przynależności do grupy jest jedną z ważniejszych potrzeb społecznych, a kategoryzacja ludzi jest niezbędna do tego, żeby możliwe było precyzyjne określenie „swoich” i „innych”. Tak w wielkim skrócie można ująć to, jak psychologia społeczna tłumaczy, do czego potrzebne są nam różne tożsamości grupowe.
Tylko jak rozpoznać „innych”, kiedy inności nie widać? Ludzie potrzebują dowodów 🙂 To dlatego niektóre osoby pozwalają sobie na komentarze, że „nie wyglądam”, kiedy mówię, że jestem osobą w spektrum autyzmu. „Wyglądać na” można tylko wtedy, kiedy wygląd i zachowanie jest zgodne ze stereotypowym obrazem, który osoba obserwująca ma w głowie. Doskonale wiem, że nie realizuję stereotypu autystycznej osoby. Niektórym dzięki temu otwierają się różne klapki w głowach. Niektórzy nigdy się nie nauczą, że spektrum autyzmu może różnie wyglądać. Ich problem.
Dziś jednak chcę Wam powiedzieć o innej sytuacji – takiej, kiedy wygląd nie buduje wiarygodności i nie potwierdza przynależności do grupy, ale staje się piętnem w sytuacji zagrożenia. W warunkach szacunku dla różnorodności jest neutralny, jest po prostu jedną z możliwych opcji, ale w warunkach przemocowych – stawia na celowniku. To sytuacja, którą znam od dzieciństwa i chociaż oswojona, ciągle budzi lęk. Ostatnio coraz większy. Mój wygląd nie jest zgodny ze stereotypem płci. Ale jest zgodny ze stereotypem lesbijki (strasznie bzdurne te stereotypy, prawda?). Od dzieciństwa doświadczam w związku z tym różnych reakcji, czasem zabawnych, czasem obraźliwych, czasem groźnych. Uśmiecham się do siebie i innych, kiedy osoby mówią do mnie (ciągle się to zdarza) „proszę pana”, a potem orientują się, że się pomyliły. Nie mam z tym żadnego kłopotu. Dużo niemilej się robi, kiedy ludzie zaczynają rzucać w moim kierunku „lesbami” i wiem, że powinnam to czytać jako obelgę (czołówka polskich wyzwisk to określenia homofobiczne). Zdarzyło mi się też usłyszeć, że wyglądam na „starą lesbę”, co mnie jednak zdziwiło, bo uważam, że wyglądam bardzo młodo 😀 („wyglądanie na” młodszą lub starszą osobę to następny element społecznej oceny). Ostatnio coraz częściej myślę o tym, że mam „zły wygląd” i ta analogia niestety nie wydaje mi się przesadzona. Nie mam wątpliwości, że nagonka władzy na osoby LGBT zaowocuje jeszcze większą i bardziej otwartą przemocą i jeszcze większą nienawiścią. Wiele razy doświadczyłam już w dorosłym życiu agresji słownej, kilka razy fizycznej. Teraz boję się, że znacznie więcej zachęconych przez władze i media „patriotów” poczuje misję, żeby się wykazać, atakując osoby LGBT. Boję się, że młodym osobom będzie jeszcze trudniej się ujawniać, a ich heteroseksualni koledzy i koleżanki – również ze strachu – rzadziej będą otwarcie ich wspierać.
Cóż to wszystko ma wspólnego ze spektrum autyzmu? Poza tym, że jestem lesbijką z ZA, całkiem sporo. Osób LGBT w autystycznej społeczności jest znacznie więcej niż wśród neurotypowych, a przynajmniej dużo więcej osób tak się identyfikuje. Dziewczyny w spektrum autyzmu, niezależnie od orientacji seksualnej, często mają niestereotypowy płciowo wygląd, typ „chłopczycy” jest uważany za jeden z częstych profili autystycznych dziewcząt. Poza tym wiele osób w spektrum autyzmu – znów dużo częściej niż neurotypowe – identyfikuje się jako osoby niebinarne. Nie jest to więc nisza ani margines. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że homofobia zabija nie tylko osoby LGBT. Wystarczy „wyglądać na”. 14-letni Dominik z Bieżunia był prześladowany nie dlatego, że był ujawnionym gejem, tylko dlatego, że był uważany za geja (na podstawie wyglądu i ubioru). Pamiętajcie, proszę, że to nie tylko nasza – osób LGBT – sprawa. I jeśli znacie jakąś osobę LGBT, okażcie jej wsparcie, ponieważ teraz potrzebujemy go jeszcze bardziej niż zwykle.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.