Stimy vs. autoagresja

Podobnie jak na ilustracji poniżej, idzie mi z wdrażaniem postanowienia „więcej machania łapami, mniej autoagresji”.

creative_ideas
Fot. ze strony Creative Ideas na Facebooku.

Ponieważ nauczono mnie, że nie wolno zwracać na siebie uwagi, dawno temu odcięłam zachowania, których potrzebowałam: bujanie się, ruszanie kończynami, a nawet pstrykanie długopisem – podobno nieskończenie irytujące. Z tego wszystkiego przetrwało tylko łażenie w tę i z powrotem, które praktykuję zarówno w chwilach napięcia, jak i ekscytacji.

Zastępczo nabyłam inne sposoby rozładowywania napięcia i „relaksacji”, ponieważ jeśli zabronisz dziecku w spektrum stimować, zapewne nauczy się robić sobie (ewentualnie innym) krzywdę. Moje „zastępcze stimy”, niewidoczne dla otoczenia, to głównie dwie rzeczy: gryzienie dziąseł do krwi oraz uporczywe rozdrapywanie ran i wszystkich zmian skórnych, które się do tego nadają. To nie są szczególnie groźne dla zdrowia zachowania, ale do nieszkodliwych też nie należą.

Od jakiegoś czasu pozwalam sobie publicznie na kołysanie się i ruszanie kończynami. I oczywiście dostaję pytania: „zimno ci?”, „wszystko ok?”, „denerwujesz się?”. Noż kurde! Jasne, że się denerwuję! Denerwuję się, kiedy tylko wychodzę z domu! Wy się nie denerwujecie? 😀

Myślę o tym, ile osób sprawuje kontrolę społeczną nad innymi i jak to działa, kiedy tylko ośmielasz się ujawnić nawet najbardziej niewinne, ale jednak „nienormatywne” zachowanie, zamiast robić to, czego potrzebujesz „w domu po kryjomu”. Chciałabym, żeby ludzie częściej zastanawiali się nad tym, czy naprawdę przeszkadza im, że ktoś macha nogą albo trzepocze rękami. Póki co, nadal łatwiej mi wrócić do moich autodestrukcyjnych przyzwyczajeń niż za każdym razem się tłumaczyć. Ale będę walczyć.

14 myśli na temat “Stimy vs. autoagresja”

  1. Dziękuję.Kiedy to przeczytałam,poczułam się zrozumiana,niemal „normalna”,w każdym razie wspiera mnie Twoja szczerość.
    Mam bardzo podobnie z chowaniem się, m.in.rozdrapuję,zdrapuję itp.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Ja do dzisiaj ( 35 lat) trzepoczę dłońmi pod wpływem pozytywnych emocji albo dociskam píęści do policzków z całej siły, skubie skórki. Wcześnie nauczyłam się robić to pokryjomu. Mąż po 15 latach bycia razem dopiero teraz dowiedział się o moich stimach. Córka za to ssa kciuka cały czas. Taka Aspi stimująca rodzinka. Fajnie piszesz Ewo, czytam już dłuższy czas:)

    Polubione przez 2 ludzi

  3. Dziękuję Pani za ten blog. Dzięki temu lepiej rozumiem siebie, a poza tym zauważyłam dużo wspólnych doświadczeń, choć dzieli nas 11 lat różnicy. ZA wyszedł mi w jednym z testów, kiedy byłam za granicą i także był opracowany przez specjalistów spoza Polski. Nie wiem tylko, po co bym szła oficjalnie to potwierdzić tutaj, w Polsce, co by mi to dało. Mnie ZA wiele wyjaśnia, na przykład przez lata kiwałam się przy muzyce i to mi dawało wielki spokój. Mam dużo ciekawych zainteresowań, jakich, nie będę wymieniać, żeby ktoś mnie tu nie poznał, a mieszkamy w tym samym mieście.
    Jeszcze raz bardzo dziękuję, to dla mnie duża pomoc. Pozdrawiam serdecznie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Cieszę się, że blog się przydał! Diagnoza w dorosłym życiu chyba faktycznie najbardziej przydaje się osobom, które chcą się upewnić i potrzebują formalnego potwierdzenia. Ale dobrze jest wiedzieć, że ktoś ma podobnie! Dziękuję za wiadomość i przesyłam serdeczności.

      Polubienie

  4. Jak byłam mała to ciągle trzepotałam rękami, teraz mniej, bo nie chcę, żeby ludzie się dziwnie gapili. Jak jestem w domu to chodzę w tą i z powrotem i rozdrapuje strupy, ale zawsze myślałam, że takie zachowanie są typowe dla mnie, że jestem jakaś nienormalna. Fajnie wiedzieć, że jest nas więcej, że są osoby podobne do mnie, które rozumieją

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kupiłam ostatnio gniotka, żeby mieć czym zająć ręce i jednak mniej rozdrapywać, ale pomaga tylko w sytuacjach publicznych. w domu, kiedy wiem, że mogę się drapać do woli, nie ma chyba sposobu, żebym przestała to robić 😛

      Polubienie

  5. Jako mama autystycznego czterolatka uczę się jak rozumieć, co on myśli. Mam być tolerancyjna. Że hałas boli, że coś tam przeszkadza. Ale tolerancja ma być w dwie strony. I autyści powinni zrozumieć że osoba gibająca się jak bujany fotel albo natrętnie stykająca długopisem boli mnie – nieautystyczną tak jak mojego syna kiedyś bolał dźwięk suszarki, zanim powoli długimi ćwiczeniami nie pokonał tego lęku, zabawą nie nabył dobrych skojarzeń…

    Polubienie

    1. Cóż, jednak nie rozumiem, dlaczego „boli” panią to, że inna osoba się buja. Mówimy o ostrej nadwrażliwości sensorycznej, którą mają autystyczne osoby, nadwrażliwości, która wywołuje realny ból, a z pani strony – no właśnie, o czym? urażonym zmyśle estetycznym?

      Polubienie

Dodaj komentarz