Nieśmiała, skryta i społecznie niedopasowana? O „Przewodniku po życiu z zespołem Aspergera”

Tytuł książki Cynthii Kim Nieśmiali, skryci i społecznie niedopasowani. Przewodnik po życiu z zespołem Aspergera może być mylący. W ZA nie chodzi o nieśmiałość ani skrytość, chociaż często trudności społeczne osób z ZA bez diagnozy, szczególnie dziewczynek, są tłumaczone właśnie w taki sposób: „jest po prostu nieśmiała”. Doświadczyła tego m.in. autorka, która diagnozę ZA otrzymała w wieku 42 lat:

Dorastałam w epoce, w której moja diagnoza – zespół Aspergera – jeszcze nie istniała. Dzieci podobne do mnie uważano za nietowarzyskie, nieśmiałe albo szczególnie uzdolnione. (…) Ponieważ byłam grzeczna i dobrze się uczyłam, bliscy dorośli tłumaczyli moje kłopoty wyjątkową nieśmiałością i lękliwością. Mówiono, że z czasem z tego wyrosnę i wszystkie moje trudności z czasem się rozwiążą. (…) Jak wielu autystycznych dorosłych z mojego pokolenia zdążyłam wejść w wiek średni, zanim spostrzegłam, że nie jestem po prostu nieśmiała, nieprzystępna czy ekscentryczna. Że nie wyrosnę z moich dziwactw i nie obudzę się pewnego dnia z poczuciem, że już jestem zupełnie „normalna”.

niesmiali_okladka_min

 

Cynthia Kim jest pisarką, ma własną firmę wydawniczą i prowadzi blog Musings of an Aspie. W książce opowiada o wyzwaniach związanych z poruszaniem się w neurotypowym świecie i o poznawaniu siebie. I właśnie te rozdziały: o poszukiwaniu wrażeń sensorycznych, o autystycznym ciele, o rozpoznawaniu emocji i o funkcjach wykonawczych są dla mnie najciekawsze. Kim nie poprzestaje na definicjach i przykładach: książka pełna jest list i tabelek, w których poszczególne pojęcia i zjawiska są dokładnie wyjaśnione i rozebrane na części pierwsze. Dowiadujemy się więc nie tylko, co to są funkcje wykonawcze, ale też na czym polegają w codziennym życiu, przy czym nawet taki szczegół jak „trudności w przechodzeniu od jednego zadania do drugiego” jest tu rozpisany na cztery elementy. Jeśli zastanawiamy się nad poziomem własnej empatii, to dzięki wyjaśnieniom Cynthii Kim dowiemy się, że powinniśmy wziąć pod uwagę zarówno poznawczy element empatii (przyjmowanie perspektywy innej osoby), jak i afektywny (zdolność odczuwania i adekwatnego reagowania na stan emocjonalny innej osoby). To naprawdę niezwykle pomocne, myślę, że nie tylko dla samych osób w spektrum, ale również dla ich bliskich.

Są też fragmenty poradnikowe, czyli propozycje radzenia sobie z różnymi wyzwaniami skonstruowane na podstawie własnych doświadczeń autorki. Te są bardziej lub mniej trafione, ale na szczęście autorka nie próbuje przekonywać, że mają uniwersalne zastosowanie. Zdziwiły mnie porady dotyczące funkcjonowania w związku: „Czasami warto przeprosić, nawet jeśli dokładnie nie wiadomo za co”, „Są rzeczy, których nigdy nie zrozumiem u swojego partnera”. Dla mnie związek jest jedyną na tyle bezpieczną przestrzenią kontaktu z drugim człowiekiem, w której mogę uczyć się rozumienia własnych emocji i reakcji oraz próbować poznać drugą osobę. Jeśli nie wiem, że ranię najbliższą osobę, muszę to zrozumieć, żeby móc to naprawić; jeśli nie rozumiem zachowań czy motywacji mojej partnerki, oddalam się od niej. Zdaję sobie jednak sprawę, że można mieć różne oczekiwania, potrzeby i sposoby radzenia sobie z trudnościami.

Najtrudniej czytało mi się rozdział „Ciemna strona”, w którym wszystkie elementy są boleśnie znajome i uruchamiają nieprzyjemne wspomnienia: potrzeba kontroli, wstyd, perfekcjonizm, myślenie w kategoriach absolutnych. Są też „wybuchy nerwowe” – nie od razu zorientowałam się, że chodzi o meltdowny. Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, żeby tłumaczyć słowo meltdown w taki sposób – trudno odróżnić wybuchy nerwowe od wybuchów złości, natomiast meltdown od zwykłych wybuchów złości różni się zasadniczo, przede wszystkim tym, że jest niekontrolowaną reakcją na przeciążenie. Nie przychodzi mi do głowy jednak żadne inne określenie w języku polskim, które byłoby adekwatne. Z kolei shutdown został przetłumaczony jako „wyłączenie” i jest to chyba najwłaściwsze rozwiązanie, chociaż po polsku brzmi podejrzanie łagodnie.

Nieśmiali, skryci i społecznie niedopasowani to cenna rzecz, która do polskich czytelników trafia już trzy lata po wydaniu oryginału. Pozwala dowiedzieć się o sobie więcej, tłumaczy i podpowiada. Zdecydowanie wspierająca lektura dla dorosłych osób z zespołem Aspergera.

 

O flircie i radarze

Najczęściej piszecie do mnie w dwóch sprawach: gdzie się zdiagnozować i jak poznać dziewczynę. To drugie pytanie wcale mnie nie dziwi. Poznawanie potencjalnych partnerek seksualnych wiąże się z umiejętnościami, których często brakuje osobom w spektrum autyzmu: odczytywania intencji, interpretowania sygnałów zainteresowania, wysyłania adekwatnych sygnałów, no i flirtowania. Tak, jeśli flirt rozumieć jako grę polegającą na niedopowiedzeniach i wysyłaniu z premedytacją subtelnych lub dwuznacznych sygnałów, to flirtować nie umiem na pewno. Jeśli jednak za flirt uznam wysyłanie oznak zainteresowania bez mówienia o nim wprost, to daję radę. Głównie w kontakcie przez internet, bo w kontakcie osobistym mój niewerbal, nad którym mam słabiutką kontrolę, zdradza mnie błyskawicznie. Chyba że dziewczyna, która mi się podoba, też ma kłopot z odczytywaniem sygnałów i intencji 😀

No ale właśnie, czemu dziewczynom w spektrum tak trudno poznawać dziewczyny?

Jedno z częstych przekonań dotyczących osób LGBTQ (i podzielanych przez dużą część naszej społeczności) jest takie, że potrafimy się rozpoznawać, czyli że jesteśmy wyposażeni w „radar” do wykrywania innych osób LGBTQ („gaydar”, „lesdar”, „queerdar” itp.). No cóż, chyba trafił mi się jakiś wadliwy towar, bo mój radar rzadko coś wykrywa oraz zdarza mu się mylić. Nie mam wątpliwości, że ten „radar” to tak naprawdę umiejętność domyślania się nienormatywnej orientacji seksualnej na podstawie obserwacji osoby, czyli znów – umiejętność odczytywania i interpretowania pewnych sygnałów. Do obserwacji służą różne kody kulturowe i społeczne, którymi się posługujemy. Na tym można łatwo się przejechać, ponieważ ludzie nie są chodzącymi stereotypami. Przekonanie, że wszyscy geje są „zniewieściali”, a lesbijki „męskie”, to pierwszy krok do porażki. Instrukcja z L Word też jest słabym pomysłem (ktoś to jeszcze ogląda?). Jeśli ktoś ma „przeczucie”, to gratuluję. Sama mogę mieć co najwyżej przeczucie, że będę dobrze się rozumieć z konkretną osobą, bo np. łatwo łapię z nią kontakt, wiem, że ma podobne przekonania, podoba mi się jej styl. Może na tym warto się skupić, zamiast zastanawiać się nad orientacją seksualną.

Tyle że – jak wiadomo – fakt, że masz flow z jakąś osobą, nie wystarcza. I tu dziewczyny mają bardziej pod górkę od facetów, przynajmniej na etapie rozpoznania, czy osoba jest tobą zainteresowana. Żyjemy w kulturze, która akceptuje bliskość między kobietami. Kobiety mogą swobodnie wymieniać gesty czułości, uściski (jak dobrze! ;)), okazywać przywiązanie i tęsknotę. To oczywiście jest wspaniałe, natomiast dla autystycznej lesbijki rozpoznanie, czy jakiś gest lub słowa oznaczają przyjacielską serdeczność, czy seksualne zainteresowanie, może być niezłym wyzwaniem. Przykład: jedna z moich pierwszych fascynacji często mówiła mi, że mnie kocha. Byłyśmy w nastoletniej, bliskiej relacji, tęskniłyśmy i pisałyśmy do siebie listy. Zorientowałam się, że dla niej to wszystko ma zupełnie inny wymiar niż dla mnie, kiedy na jakąś moją romantyczną propozycję odpowiedziała, że „jest normalna”.

W drugą stronę też nie jest łatwiej: obawiam się, że co najmniej kilka razy przegapiłam zainteresowaną mną osobę. Nie zorientowałam się, kiedy podrywała mnie najładniejsza dziewczyna na roku 😀 Jeśli osoba nie powie mi tego wprost, to cholernie trudno jest mi się domyślić, że komuś się podobam. Z moją pierwszą dziewczyną wysyłałyśmy sobie sygnały kilkanaście miesięcy 😀 Potem miałam więcej szczęścia. Obydwie moje długoletnie partnerki poznałam w służbowych okolicznościach. Krótsze relacje nawiązywałam zazwyczaj przez internet. Tak jest chyba najłatwiej – i dla osób w spektrum, i dla LGBTQ.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Aha! Jest jeszcze jedna ważna rzecz, szczególnie ważna dla młodych dziewczyn w spektrum. Ludzie wchodzą w relacje seksualne nie tylko dlatego, że się zakochują lub zwyczajnie mają ochotę na seks. Niektóre osoby podejmują homoseksualne kontakty, dlatego że chcą spróbować, jak to jest, zastanawiają się nad własną seksualnością albo mają jeszcze inne intencje (co nie oznacza, że nie odczuwają pożądania). Jeśli mówią o nich otwarcie, spoko. Jeśli nie, łatwo o zranienie i wykorzystanie. Innymi słowy, wasze uczucia mogą nie zostać potraktowane tak poważnie, jak byście chciały. Piszę o tym dlatego, że dziewczyny w spektrum są na takie nadużycia bardziej narażone od neurotypowych dziewczyn. Niestety tego, jak rozpoznać ludzkie zamiary, już wam nie powiem.