O „pozytywnych” stereotypach

Prawie rok temu, dokładnie 2 kwietnia, wyautowałam się publicznie jako osoba z ZA (byłam wtedy dwa lata po diagnozie). Dostałam od moich znajomych mnóstwo sygnałów wsparcia, podziękowania i wyrazy szacunku. Tego samego dnia, w ramach świętowania wybrałam się na imprezę „Wkręć się w autyzm”, skąd miał ruszyć „niebieski przejazd rowerowy”. Oczy coraz szerzej otwierały mi się ze zdziwienia: namioty informacyjne rozstawione wśród dzikiego tłumu (jak to na Rynku w Krakowie), podczas imprezy występ uświetniony bębnami i gwizdkami, podczas przejazdu rowerowego – dudniąca, głośna muzyka! Zastanawiałam się, czy oprócz mnie jest tu choćby jedna autystyczna osoba. Rozumiem, że Dzień Świadomości Autyzmu jest głównie po to, żeby świadomości nabierały osoby neurotypowe, ale jednak nie opuszczała mnie myśl, że gdybym kilka lat wcześniej próbowała dowiedzieć się czegoś nt. diagnozy w jednym z takich informacyjnych namiotów, to prędzej uciekłabym z krzykiem.

Ubiegłoroczny 2 kwietnia zmotywował mnie więc na różne sposoby, żeby mówić o swoich doświadczeniach. Ten rok był dla mnie bardzo intensywny: zaczęłam pisać blog, wymyśliłam ZAwodowe ZAprzyjaźnianie się, które jest aktualnie testowane, wreszcie – poznałam wiele osób (ot, paradoks) z autystycznej społeczności. Moje zaangażowanie w temat wpłynęło na każdą sferę mojego życia. W tej chwili mogę spokojnie powiedzieć, że zweryfikowałam założenia na temat swojej nowej grupy – założenia, które po latach poczucia odmienności i społecznych porażek bardzo łatwo przyjąć za swoje, szczególnie w fazie neofickiego entuzjazmu.

Znacie na pewno powiedzenie: if you’ve met one person with autism, you’ve met one person with autism. Mówi o tym, że jesteśmy różnymi osobami o różnych umiejętnościach, więc nie należy zakładać, że wszystkie autystyczne osoby mają te same deficyty. Wiele osób się pod nim podpisuje, wyśmiewając założenie, że skoro są autystyczne, to nie mogą rozumieć ironii, sarkazmu i z pewnością nie potrafią utrzymywać kontaktu wzrokowego. Zauważyłam jednak, że nie przeszkadza to twierdzić niektórym (czasem tym samym) osobom, że autystyczne osoby zawsze są uczciwe, szczere, logiczne, wszystko rozumieją wprost i nigdy nie dokonują nadinterpretacji. Bardzo łatwo się pod tym podpisać (oraz używać jako argumentu w dyskusji), ignorując fakt, że funkcjonując w społeczeństwie, można nauczyć się różnych społecznych zachowań, nabrać praktyki i doświadczenia. Skoro potrafisz nauczyć się wyczuwać ironię, to równie dobrze możesz się nauczyć kłamać (oczywiście nie zawsze w tym samym przypadku, chodzi o to, że jest to możliwe). Nie ma ani jednej cechy, która byłaby wspólna dla wszystkich autystycznych osób. „My zawsze” to zwykły błąd poznawczy, jak zresztą każda generalizacja. Nie istnieje żadna esencjalistycznie pojmowana autystyczna tożsamość, różne umiejętności nabywamy w różnym stopniu, mamy różne mocne i słabe strony (chociaż w tych samych obszarach funkcjonowania). Trzy mity, na które dałam się nabrać (i które zdążyłam zweryfikować):

  1. Autyści: 100% logiki.

Przyznaję, dałam się uwieść (na moment) wizji, że autyści nie mogą być homofobami, bo przecież homofobia nie jest logiczna, zwłaszcza w wykonaniu osób, które też dostają po głowie za swoją inność. A jednak czasem bywają, nie tylko zresztą homofobami, ale również rasistami i zwolennikami nazioli. I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ uprzedzeniami rządzą emocje, a nie logika. Emocje rządzą przekonaniami, światopoglądem, wartościami, przy czym osoby o skrajnie różnych poglądach często myślą, że tylko ich wersja jest logiczna. Czasem mam wrażenie, że im uporczywiej osoba twierdzi, że posługuje się tylko logiką, tym bardziej nie ogarnia swoich emocji.

  1. „My zawsze odczytujemy komunikaty dosłownie”.

Do tej pory czuję zażenowanie, kiedy sobie przypomnę, że ta sama osoba, która popełniła taki właśnie publiczny stejtment, niewiele wcześniej zinterpretowała mój komunikat „chętnie się z tobą spotkam” jako „nie chcę się z tobą spotkać” 😀 Nie, nie zawsze. Zresztą to oznaczałoby, że „my nigdy nie rozumiemy metafor”. Naprawdę, komunikacja jest skuteczniejsza, kiedy osoby wypowiadają się we własnym imieniu i nie przykrywają swoich komunikacyjnych fuckupów powoływaniem się na wyobrażoną wspólnotę. Nadinterpretacje zdarzają się wielu osobom, szczególnie w emocjonujących dyskusjach i bliskich relacjach.

  1. Osoby w spektrum autyzmu nie potrafią kłamać.

Nie wiem jak wam, ale mnie czasem zdarza się kłamać. Robię to rzadko i strasznie tego nie lubię, bo nie dość, że muszę się nakombinować, to jeszcze i tak mam wrażenie, że od razu po mnie widać, że nie mówię prawdy. Najczęściej kłamię, żeby nie sprawić komuś przykrości. Tak, potrafię rozpoznać raniące komunikaty – tego też się nauczyłam. Strasznie mi wstyd, że kiedyś użyłam tego argumentu podczas kłótni, powiedziałam, że nie mogłam kłamać, bo przecież mam ZA. Powoływanie się na autyzm, kiedy się coś spieprzyło, jest niskie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Bardzo zależy mi na uwypuklaniu mocnych stron autystycznych osób i pozytywnym komunikowaniu swojej tożsamości. Jeszcze bardziej zależy mi na demaskowaniu stereotypów. Tylko że to nie może się dziać poprzez utrwalanie tych „pozytywnych”. Wszystkie stereotypy kłamią i wszystkie są szkodliwe. Sprawdzają się w odniesieniu do pojedynczych osób, ale nigdy nie sprawdzają się w odniesieniu do całej grupy – a więc są kłamliwe, ponieważ z definicji mają się odnosić bez wyjątku do wszystkich osób przynależących do grupy. Im mocniej trzymasz się stereotypów, tym mniejszą masz samoświadomość. Więc: autystyczne osoby zazwyczaj odczytują komunikaty dosłownie, bardzo często nie potrafią kłamać, przeważnie posługują się logiką. Ale nie zawsze. Nie wszystkie. Najgorsze, co można zrobić z „autystycznymi cechami”, to nabyć w związku z nimi poczucie moralnej wyższości. Nie czuję się gorsza, ale nie czuję się też lepsza w związku z tym, że trochę inaczej odbieram rzeczywistość niż większość społeczeństwa. Rozwalajmy wszystkie stereotypy! Dobrego Dnia Świadomości Autyzmu!