Summertime, czyli o letnich wyzwaniach sensorycznych w 4 punktach

Lojalnie uprzedzam, że post będzie marudny. Miałam tego nie robić, ale jestem już tak wyczerpana tegorocznym latem, że pomóc może mi tylko przemiana frustracji w słowa.

Nienawidzę lata. To jest ten czas w roku, kiedy męczę się najbardziej. Większość znanych mi osób czeka cały rok na letnie wakacje, odpoczynek w górach, leżenie na plaży, opalanie się, niezbyt chętnie dzielę się więc swoim brakiem entuzjazmu. Widzę też, że budzi on zdziwienie, kiedy już zaczynam tłumaczyć, dlaczego wolę siedzieć w domu niż smażyć się na słońcu.

IMG_4200

  1. Słońce jest moim największym wrogiem. Ostre słońce świecące w oczy powoduje, że kręci mi się w głowie, robi mi się słabo albo dostaję potężnej migreny. Słońce w połączeniu z wysoką temperaturą daje warunki, w których funkcjonuję bardzo źle: nie wychodzę z domu, jestem rozdrażniona, nie mogę się skupić na pracy. Być może upał przeszkadza mi tak bardzo ze względu na wadę obwodowego układu krążenia, którą zostałam obdarzona (nazywa się zespół Raynauda – najwyraźniej lubię kolekcjonować zespoły). W każdym razie do ciepłych krajów mnie nie ciągnie, w wakacje szczególnie.
  2. Hałas latem wyprowadza mnie z równowagi ekspresowo. Otwieram okna, żeby się nie udusić, po czym natychmiast je zamykam, bo (do wyboru): z każdej strony bloku trwa remont, na trawniku szaleje kosiarka, dzieciaki wydzierają buzie (wakacje, no nie?), różne inne osoby też wydzierają buzie, najczęściej pod wpływem alkoholu. Zazwyczaj słychać również dudniącą muzę – imprez jakby więcej albo po prostu przy otwartych oknach nareszcie dobrze słychać muzyczne gusta sąsiadów.
  3. Ludzie odsłaniają swoje ciała. Trochę mam z tym problem, bo zasadniczo uważam, że ludzie wszystkich płci najlepiej wyglądają, kiedy są ubrani (tak naprawdę widok obnażonych ciał powoduje u mnie pewnego rodzaju tkliwość sensoryczną, której do końca nie rozumiem, dlatego wymyślam takie rzeczy jak przed nawiasem). Ale to nie jest najgorsze. Znacznie gorsze jest oczekiwanie, że ja również będę odsłaniać swoje ciało, np. stopy albo ramiona. Z tym mam już bardzo pod górkę. Latem ludzie intensywniej też pachną i nie jest to przyjemny zapach. Jeszcze bardziej niż zwykle unikam więc ludzkich zbiorowisk (a przy okazji omijają mnie fajne koncerty i festiwale).
  4. Wyjazdy, które powinny być tylko i wyłącznie przyjemne, są najeżone wyzwaniami. Uwielbiam chodzić po górach, ale coraz trudniej znaleźć miejsca, gdzie można nie spotkać nikogo na szlaku. Co gorsza, albo ludzie coraz głośniej się zachowują, albo coraz bardziej przeszkadzają mi wszechobecne rozmowy telefoniczne (zabierałabym komórki przy wejściach na teren parków narodowych, poważnie). Bardzo lubię też patrzeć na morze. Ale tylko patrzeć, bo wejście do wody rzadko kiedy ryzykuję. Pewnie niepotrzebnie wyobrażam sobie, jak bardzo jest zanieczyszczona. Mam też ogromny problem z korzystaniem z publicznych toalet i pryszniców. Najchętniej woziłabym ze sobą własną łazienkę. Zresztą to akurat wyzwanie towarzyszy mi przez cały rok, kończę więc marudzić.

Chętnie się dowiem, czy macie podobnie. Deszczowego i chłodnego lata tymczasem! 🙂

Reklama

7 myśli na temat “Summertime, czyli o letnich wyzwaniach sensorycznych w 4 punktach”

  1. OWADY… OWADY… OWADY AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie boję się ich ale: BRZĘCZĄ, BZYCZĄ, BRZYCZOM, DOTYKAJĄ, GRYZĄ, RUSZAJĄ SIĘ, WPADAJĄ W POLE WIDZENIA, WIBRUJĄ POWIETRZEM, ŁASKOCZĄ, SWĘDZĄ O JA BIEDNA!!!!!!!!!!!!!!

    Polubione przez 1 osoba

  2. Nie wiem, ile z tych rzeczy jest związanych z ZA i czy u mnie wynikają z tego samego, czy tak po prostu jest:
    1. Migreny co prawda nie mam, ale faktycznie przy jasnym słońcu czuję się niekomfortowo. Tak jakbym był w innym świecie albo jakiejś białej sali. Nosze okulary, więc słoneczne odpadają. Ale z drugiej strony jak pożyczę od żony to są dla mnie za ciemne. Pozostaje więc siedzenie w pomieszczeniu. Byłem niedawno w Grecji i najchętniej siedziałbym cały dzień w cieniu na patio. Ponadto ten upał. Nie lubię się przyklejać do czegokolwiek. Do spoconego ubrania, do leżaka, do innych ludzi, do biurka, przy którym pracuję. Praca w lecie to dla mnie koszmar.
    2. Z hałasem zgadzam się w 100%. Już kiedyś pisałaś, że jesteśmy bardziej na to uczuleni. Normalni ludzie filtrują częstotliwości i słyszą np. ludzi czy film. Ja muszę pogłaszać na full, żeby cokolwiek usłyszeć, bo równie głośno słyszę szum zza okna. Nigdy nie byłem w stanie ogarnąć, jak ludzie ze sobą rozmawiają w klubach, jak nigdy nikogo nie słyszałem, chyba, że mi krzyczał do ucha. Problem z oknem w lecie mam ten sam co Ty – albo gorąco i duszno albo za głośno.
    3. Z rozbieraniem się nie mam większego problemu (udało mi się przez lata zwalczyć zażenowanie). Ale w lecie słońce po prostu mnie parzy! I tu pytanie, czy tylko mnie ze względu na ZA czy po prostu taki mamy klimat. Osobiście lubię patrzeć na skąpo ubrane dziewczyny, na facetów już niekoniecznie. Ale zapach… zgadzam się z Tobą w 100%. Kiedyś śmiano się ze mnie, że mam francuski nosek, ale faktycznie mam bardzo wyczulony węch i czasami czuję rzeczy, których inni nie czują. Jazda autobusem to dla mnie męka. Palącego papierosy wyczuwam na sporą odległość i też wszyscy dziwnie się patrzą, że „jak ja to mogę czuć”. No niestety czuję. Zapaszki spod paszki też.
    4. W 100% racja. Coraz trudniej wyjechać w miejsca gdzie nie będą irytować inni ludzie z telefonami, piwem (dlaczego puste puszki są dla nich takie ciężkie, że muszą od razu wyrzucać???), głośni i męczący. Tutaj pewną zaletą jest to, że leśna głusza jest dla nich mało interesująca, więc zamiast w Tatry polecam wybrać się na Polesie, niestety kosztem widoków. Co do łazienki i toalety (zwłaszcza toalety) to trafiłaś w dziesiątkę. Tego też nikt z bliskich nie może zrozumieć, że własny kibelek to własny kibelek. I to nawet nie chodzi o publiczne, ale nawet u rodziny, znajomych czy nawet w hotelu nie czuję się tak dobrze jak w domu.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Długo się zastanawiałam, gdzie się wybrać na wakacje, rozważalam jakaś agroturystykę, żeby posiedzieć w zieleni, ale to wiąże się z koniecznością rozmawiania z ludźmi. Jakoś wyobrażam sobie, że właściciele są gościnni, chcą rozmawiać, mrukliwosc mogłaby być źle odebrana. Padło na inne miasto, gdzie postanowiłam być anonimowa i jak najmniej wchodzić w interakcje. Czyli droższy niż hostel pokój jednoosobowy z łazienką. Do tego Strefa ciszy w pociągu.
    Nie lubię lata że względu na hałas, tłok w Gdańsku i że wszystko działa inaczej niż zwykle.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Mam dokładnie tak samo z agroturystyką. uwielbiam jeździć w góry, ale zawsze zniechęca mnie perspektywa socjalizowania się. od dawna marzy mi się dom w górach, który mogłabym współdzielić z innymi samotniczymi osobami (w sensie korzystać z niego osobno, w umówionych terminach).

      Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: