Po opublikowaniu mojej aspergerowej listy sypnęło wiadomościami od Was. Niby miałam przeczucie, że odzew może nastąpić, ale skala jednak trochę mnie zaskoczyła. Piszecie: większość punktów z Twojej listy zgadza się z moimi, co teraz? Albo: czy coś się zmienia po diagnozie? Potem przypomniałam sobie kilka lat swoich wahań i rozkminek, czy zgłosić się na diagnozę, czy jednak nie, po co właściwie i dlaczego. Aż dotarłam do wpisu z mojego dziennika z początku marca 2015:
Czytam bloga dziewczyny z ZA, która też uwielbia cmentarze i pociągi. W teście na ASD, który powiesiła na swojej stronie, uzyskałam bardzo podobny do niej wynik: AS 137/200, NT 67/200 (interpretacja wyniku: „wykazujesz większość cech Aspie”). Dzisiaj napisała, że przynajmniej raz w tygodniu śni jej się powrót do szkoły. Też tak mam, więc odezwałam się do niej. Odpisała, że często piszą do niej rodzice i że miło jest wiedzieć, że są ludzie tacy jak ona. Pierwszy raz ktoś tak zareagował. Pierwszy raz ktoś mnie potraktował jak osobę z ASD.
Blog dziewczyny z ZA to Koci Świat ASD. Po tamtej wiadomości od niej od razu umówiłam się na rozmowę diagnostyczną. A potem wypełniłam na jej blogu ankietę dotyczącą diagnozy zespołu Aspergera u dorosłych: motywacji, przebiegu, korzyści. Omówienie wyników jest tutaj: Diagnoza zespołu Aspergera u dorosłych. Przeczytajcie koniecznie, jeśli zastanawiacie się, czy warto diagnozować się w dorosłym życiu.
U mnie zmieniło się ogromnie dużo, chociaż proces przetwarzania informacji, że mam zespół Aspergera, trwał dwa lata (właściwie nie jestem pewna, czy już się zakończył). Teraz patrzę na moje dzieciństwo i młodość głównie pod kątem tej informacji. Zdecydowanie więcej rozumiem, mam nareszcie wgląd w moje zachowania oraz – co było chyba najtrudniejsze – udało mi się trochę zmniejszyć oczekiwania wobec siebie. Wiem więcej o swoich możliwościach i ograniczeniach. Jest też dla mnie jasne, dlaczego różne moje relacje i związki się rozpadły, co akurat jest cholernie smutne, ale mogę z tego się uczyć.
Dziękuję za wszystkie wiadomości. Czekam na więcej, o cmentarzach i pociągach też.
Cmentarz wojenny nr 60 na Przełęczy Małastowskiej.
Przez wiele lat śniła mi się polonistka z technikum i zawsze budziłem się zlany potem. Najgorszą traumą z polskiego było „pan Kidaj kontynuuje”. Do dziś to pamiętam, chociaż było to 25 lat temu. Odkąd jednak skończyłem studia, koszmary się skończyły. Chociaż faktycznie czasami śni mi się szkoła, ale w nieco bardziej żenującej formie: siedzę zawinięty w kołdrę, czasami w samej bieliźnie czasami nie. Na szczęście nie budzi to już we mnie takich negatywnych odczuć i nawet jeśli się przy tym obudzę, to spokojnie odwracam się na drugi bok i zasypiam.
I faktycznie odkąd zdałem sobie sprawę z ZA, rozumiem dużo więcej swoich dawnych i obecnych zachowań. Szkoda, że tak naprawdę jest to w miarę nowa „dyscyplina”. Podobno zajęto się tym na poważnie w latach 80-tych a i tak przez wiele lat traktowano jako ciekawostkę. Więc nawet jeśli bym chciał, to i tak wtedy nikt nie mógłby tego zdiagnozować, bo nikt nie miał kompetencji.
W sumie to psycholog dziecięcy stwierdził u mnie problemy z adaptacją z rówieśnikami, ale nie przeszkadzało to stwierdzić, że umysłowo wykraczam poza swój wiek i puścić mnie rok wcześniej do szkoły.
PolubieniePolubienie
Nieźle 🙂 Wygląda na to, że dla większości z nas szkoła była koszmarem. Mnie się najczęściej śnią lekcje WF, reszty mogłam się nauczyć, a tu moje możliwości były bardzo ograniczone. I też był pomysł, żebym poszła rok wcześniej do szkoły. Podobno byłam u psycholożki, która jednak wyczuła, że coś nie styka. Oczywiście nie wiedziała co i z dzisiejszego punktu widzenia trudno mieć do niej o to pretensje 😦
PolubieniePolubienie
U mnie wszystko zmieniło się na studiach, kiedy zacząłem wierzyć w siebie. Jeszcze przez wiele lat sądziłem, że to zwykła nieśmiałość (chociaż przez jakiś czas po studiach szukałem informacji o autyzmie, bo podejrzewałem się o jakąś lekką formę, teraz wiem, że ZA właśnie tym jest). Potem poznałem pojęcie introwertyzmu i to w pewnie sposób też tłumaczyło niektóre zjawiska, ale nie wszystkie. Dopiero w lutym tego roku oglądając film o Alanie Turingu, szwagierka powiedziała mi, że miał Aspergera. Coś mnie tknęło, bo poza orientacją jesteśmy praktycznie tacy sami – nieżyciowe nolify 🙂
Sprawdziłem i faktycznie, prawie wszystko do mnie pasuje.
Żeby było śmieszniej Sherlock (również grany przez Benedicta C.) zachowuje się identycznie. W filmie o WikiLeaks (Piąta władza) również. Zastanawiam się, czy sam aktor nie ma tej przypadłości, bo idealnie sprawdza się w takich rolach.
Wracając jednak do szkoły, WF może nie był najgorszy, chociaż nigdy nie lubiłem gier zespołowych, głównie przez to, że nie mogłem się zgrać z innymi i byłem trochę „łamagą” (ale już siłownia, pingpong czy szachy jak najbardziej szły mi dobrze). Najgorsze były odpowiedzi ustne, kiedy stałem na środku sali i wszyscy się na mnie patrzyli. Przez wiele lat panicznie bałem się matury, potem obrony dyplomu, nie wyobrażałem sobie własnego ślubu. Na szczęście wszytko to przeżyłem i okazało się nawet całkiem fajne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Reblogged this on Autism Candles.
PolubieniePolubienie